adamkuz adamkuz
428
BLOG

Nieznane Powstanie Wielkopolskie

adamkuz adamkuz Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Powstanie Wielkopolskie to wydarzenie mało znane, zakłamywano je i w najlepszym wypadku przemilczano zarówno w II jak i III Rzeczpospolitej, ponieważ jego uczestnicy w większości reprezentowali poglądy katolicko-endeckie. Dla sanacji, komunistów i Gazety Wyborczej taka opcja to kwintesencja wszelkiego zła, które trzeba wyrugować ze świadomości Polaków. Stąd też groteskowe próby przedstawienia jedynej polskiej zwycięskiej insurekcji jako dzieła zwolenników Piłsudskiego (który w rzeczywistości był przeciwny podjęciu walki zbrojnej w Wielkopolsce) lub działaczy „ruchu robotniczego”. Dzisiaj poza Poznaniem wiedza o jedynym zwycięskim powstaniu jest właściwie żadna co wynika z przekonania, że najważniejsze wydarzenia w dziejach Polski mogły mieć miejsce jedynie w Warszawie. Niewiedza sprzyja szerzeniu się mitów:

 

Mit lojalistycznego Poznania przeciwstawianego buntowniczej Warszawie

 

Wbrew temu co się powszechnie sądzi tradycja insurekcyjna była szczególnie silna w Wielkopolsce, tylko dzięki temu w ogóle był możliwy wybuch i zwycięstwo powstania. Nasz region odegrał poważna rolę w czasach konfederacji barskiej. Jednym z jej bohaterów był rzeźnik z Gniezna, pułkownik Antoni Morawski. W powstaniu kościuszkowskim w roku 1794 wzięła udział ogromna liczba Wielkopolan reprezentujących wszystkie grupy społeczne. Między innymi pierwszy dowódca insurekcji generał Antoni Madaliński, prezydent Warszawy Ignacy Zakrzewski czy pochodzący z Trzemeszna szewc Jan Kiliński. Tutaj działali Jan Henryk Dąbrowski i Józef Wybicki. Podobnie działo się w czasie powstania listopadowego 1830/31 w którym walczyło około 3 tysięcy Wielkopolan. Kolejne powstanie tym razem na terenie Księstwa Poznańskiego tez zakończyło się klęską, jednak miejsca bitew z niemieckim okupantem-Miłosław i Książ przeszły do lokalnej legendy.

 

Największy wpływ na patriotyzm poznaniaków wywarło jednak powstanie styczniowe 1863/64. Antoni Garczyński, Kazimierz Mielęcki, Edmund Taczanowski sformowali oddziały powstańców wielkopolskich, które walczyły z okupantem rosyjskim. Po kolejnej klęsce w zaborze pruskim rozwinął się nurt pracy organicznej. Powstały dziesiątki organizacji i stowarzyszeń gospodarczych, oświatowych, kobiecych oświatowych i religijnych. Ludzie tacy jak Marcinkowski, Cegielski, Libelt stworzyli społeczeństwo obywatelskie skutecznie przeciwstawiające się germańskiemu naporowi zarówno w sferze kulturowej jak i ekonomicznej. Praca organiczna nie była czymś przeciwnym tradycji powstańczej lecz niejako jej przedłużeniem. Słowa Hipolita Cegielskiego porównującego Polaków do Irokezów walczących o przetrwanie były w pełni uzasadnione.

 

Mit „demonstracji zbrojnej” której nie można porównywać z innymi zrywami niepodległościowymi.

 

W rzeczywistości Powstanie Wielkopolskie doskonale pasuje do schematu polskich insurekcji, rozpoczęło się tak jak wszystkie polskie zrywy niepodległościowe, nieprzygotowane i sprowokowane przez liczniejszego przeciwnika w najmniej odpowiednim momencie. Pomimo klęski na froncie Niemcy nie zamierzali wycofać się z Wielkopolski intensywnie przygotowując się do rozprawy z Polakami. Plany strony polskiej przewidywały rozpoczęcie powstania w końcu stycznia 1919 roku. Zostaliśmy jednak zmuszeni do podjęcia walki przy dużej dysproporcji sił i środków znacznie wcześniej. 27 grudnia 1918 dowództwo niemieckie postanowiło spacyfikować Poznań świętujący wizytę Ignacego Paderewskiego. Tak wybuch powstania opisuje komunikat polskiej Naczelnej Rady Ludowej: "(...) Wczoraj po południu, na krótko przed czwartą, nadciągały do miasta z koszar na Jeżycach oddziały uzbrojonych żołnierzy niemieckich z 6 pułku grenadierów, w liczbie około 200, z oficerem na czele, śpiewając niemieckie pieśni, wtargnęli do gmachu Naczelnej Rady Ludowej, zrywając tamże sztandary angielskie, amerykański i francuski. W dalszym pochodzie przez św. Marcin, ul. Wiktorii, Berlińską i Plac Wilhelmowski czynili to samo, wdzierając się zwłaszcza na Berlińskiej do domów prywatnych i zrywając tamże z balkonów chorągwie koalicyjne i amerykańskie, i polskie, które deptano nogami. Prowokacyjne zachowanie się gwałtowników niemieckich zwabiło nie przygotowaną na napaść i prowokację ludność polską, która wyległa na ulice. Tymczasem żołnierze niemieccy dotarli do Banku Związku, tu zdarli i znieważyli sztandary angielskie i amerykańskie i tu padł pierwszy strzał do dyrektorów, który na szczęście chybił (...). Gdy mrok zapadał, rozpoczęli żołnierze niemieccy strzelaninę z kierunku Prezydium Policji. Niemcy ustawili tutaj dwa karabiny maszynowe i wśród ogólnego popłochu skonsternowanej ludności rozpoczęli ogień w kierunku „Bazaru”, między innymi w okna, gdzie mieszka Paderewski złożony niemocą po przebytej na okręcie hiszpance (...). Ze strony polskiej zrazu nie odpowiadano, usiłowano dojść do jakiegoś porozumienia i uniknąć krwi rozlewu. Gdy jednak strzały nie ustawały, gdy szereg osób odniosło rany, Straż Ludowa poczęła odpowiadać na strzały i zarządziła środki bezpieczeństwa mające chronić przechodniów (...)"

 

W tej sytuacji stało się jasne, że należy przystąpić do walki zbrojnej zanim Niemcy dzięki swojej przewadze zniszczą struktury powstańcze. 27 grudnia 1918 roku, trzystu powstańców zaatakowało w Poznaniu 15 tysięczny, niemiecki garnizon. Tak było w listopadzie 1830 roku gdy zagrożeni aresztowaniami podchorążowie zaatakowali Belweder. Tak też było w styczniu 1863 gdy 6 tysięcy powstańców zagrożonych przez brankę- przymusowy pobór do wojska przystąpiło do działań partyzanckich przeciwko 110 tysięcznej, okupacyjnej armii rosyjskiej.

 

Mit niepotrzebnego powstania według którego o przynależności ziem zaboru pruskiego do Polski i tak zadecydowałaby konferencja w Wersalu.

 

Pogląd taki w 1918 roku reprezentował zarówno Józef Piłsudski jak i Naczelna Rada Ludowa będąca oficjalną reprezentacją społeczeństwa Wielkopolski. Na szczęście powstańcy uważali inaczej i przystąpili do walki. Faktem jest, że w przeciwieństwie od innych polskich zrywów niepodległościowych Powstanie Wielkopolskie wybuchło w korzystnej dla nas sytuacji politycznej. W wyniku I pierwszej wojny światowej wszyscy zaborcy ponieśli klęskę– Rosja pogrążyła się w rewolucyjnym chaosie, Austro- Węgry rozpadły się a Niemcy skapitulowały w listopadzie 1918 roku. Pomimo przegranej wojny niemieccy zaborcy dysponujący ogromną przewagą militarną nie zamierzali wycofać się z ziem zaboru pruskiego. Wobec zdecydowanie negatywnego stosunku Wielkiej Brytanii do polskich postulatów terytorialnych nie było możliwości ich spełnienia bez walki zbrojnej.

 

Mit zdemoralizowanych Niemców uciekających z Poznania

 

Nawet w poważnych opracowaniach historycznych można znaleźć tezę o demoralizacji oddziałów niemieckich, które chciały jak najprędzej wycofać się z Poznania co ułatwiło zadanie powstańcom. Jako przykład podaje się sytuację w Warszawie gdzie Niemcy w listopadzie 1918 roku dali się bez oporu rozbroić. Należy jednak wziąć pod uwagę, że około 40 procent ludności Poznania i Wielkopolski stanowili Niemcy. Większość z nich mieszkała tu od pokoleń. Dla żołnierzy Reichswehry Poznań był takim samym niemieckim miastem jak Berlin czy Monachium a Wielkopolska takim samym Heimatem jak Bawaria czy Turyngia. Część niemieckich oddziałów stacjonujących w Poznaniu rzeczywiście był zdemoralizowana. Większość jednak nie straciła swojej zdolności bojowej, to że w trakcie walk wielu niemieckich żołnierzy wycofywało się lub poddawało wynika raczej z braku dowództwa i nieznajomości polskiego potencjału. Świadczy o tym bilans powstania, gdy Niemcy otrząsnęli się po pierwszym zaskoczeniu doszło do niezwykle zaciętych i krwawych walk na terenie całej Wielkopolski. Kosztowały one po stronie polskiej około 2 tysięcy zabitych i 4 tysiące rannych.

 

W samym Poznaniu przebieg działań był następujący: o godzinie 17 około 300 poznaniaków rozpoczęło szturm Prezydium Policji. Budynek został zaatakowany równocześnie z wszystkich stron przy użyciu granatów i karabinów maszynowych. W późnych godzinach nocnych prezydium zostało zdobyte przy minimalnych stratach własnych, zginął tylko jeden powstaniec – Franciszek Ratajczak. Później zdobyto pocztę i co najważniejsze arsenał na Garbarach. Operatywność stosunkowo niewielkich sił polskich była możliwa dzięki zastosowaniu samochodów ciężarowych na których zainstalowano ciężkie karabiny maszynowe. Następnego dnia Polacy odnieśli sukces decydujący o dalszym przebiegu powstania. Oddział, dowodzony przez Franciszka Budzyńskiego i Stanisława Nogaja brawurowym atakiem zdobył Komendę Generalną V Korpusu Armii i zaaresztował generałów Reichswehry: Bocka und Polacha, jego zastępcę Schimmelpfeninga oraz kilku wyższych urzędników. W ten sposób strona niemiecka została pozbawiona kierownictwa wojskowego i cywilnego. Zajęcie dworca kolejowego w Poznaniu oraz zwycięstwo w takich miejscowościach jak Szamotuły, Opalenica i Gniezno uniemożliwiły Niemcom zorganizowanie skutecznej odsieczy liniami kolejowymi. Walki w Poznaniu kończy zdobycie 6 stycznia lotniska na Ławicy.

 

Zwycięstwo Powstania było możliwe dzięki elementowi zaskoczenia w pierwszych dniach walk, brawurze i determinacji powstańców. Większość z nich służyła w czasie I wojny światowej w cenionych przez Niemców „Kaczmarekregimente” gdzie gruntownie zapoznali się z niemiecka taktyką i mentalnością. Powstańcy wiedzieli, że o wyniku nowoczesnej wojny decyduje logistyka, zdawali sobie też sprawę, że Niemcy to świetni żołnierze, którzy jednak bez jasnych i konkretnych rozkazów tracą swoje walory bojowe. Dlatego też najważniejszym celem w pierwszym okresie walk było sparaliżowanie transportu i łączności przeciwnika oraz pozbawienie go dowództwa. Wygraliśmy, ponieważ oba te cele zostały zrealizowane już 27 i 28 grudnia. Powstanie Wielkopolskie jest przykładem na to, że determinacja i szybkość działania- czynniki których zabrakło w poprzednich powstaniach, gwarantują zwycięstwo nawet wobec miażdżącej przewagi wroga.

 

Mit antysemickiego charakteru Powstania Wielkopolskiego

 

Zarzut antysemityzmu wobec powstańców pojawił się jako element polsko- niemieckiej wojny propagandowej w latach 20-tych. W 1925 roku Max Kollenscher, wpływowy adwokat opublikował pamięnik Judisches aus der deutsch-polnischen Ubergabgszeit. Posen 1918-1920 w którym zarzuca Wielkopolanom gwałty wobec Żydów a nawet ostrzelanie synagogi. Absurdalne zarzuty Kollenschera wynikają faktu, że podobnie jak wielu poznańskich, zasymilowanych Żydów uważał się za Niemca. Dziwię się, że tego tropu nie podjęła Gazeta Wyborcza według której powstańcy warszawscy zajmowali się głównie mordowaniem Żydów. Najwidoczniej ktoś w redakcji zaniedbał sprawę.

 

Dzisiaj gdy kolejna rocznica Powstania Wielkopolskiego jest hucznie obchodzona w Poznaniu nadal pozostaje otwarte pytanie czy to wspaniałe zwycięstwo, efekt żarliwego patriotyzmu i determinacji Polaków znajdzie należne miejsce w świadomości narodu.

adamkuz
O mnie adamkuz

Jestem notorycznie wkurzony tym co się dzieje w tym kraju

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura