Wszyscy zastawiają się czy będzie wojna traktując ja jak dopust Boży. Aby jej uniknąć zarówno elity jak zwykli ludzie na całym świecie są gotowi poświęcić naprawdę na wiele, popełnić każde możliwe łajdactwo i jeszcze wymyślić i uwierzyć w jego najbardziej bzdurne uzasadnienie. Tymczasem najgorszym możliwym wariantem jest sytuacja w której Putin osiągnie wszystkie swoje cele a więc odbudowę imperium wewnętrznego przez wchłoniecie Ukrainy i zewnętrznego poprzez podporządkowanie sobie Polski bez jednego wystrzału. Wszelkie uczone wypowiedzi jakoby Rosjanom chodziło wyłącznie o ograniczone cele uważam za bzdury tym bardziej, że ani władca Kremla ani jego doradcy nigdy specjalnie nie kryli się ze swoimi planami.
Publicyści i politycy prześcigają się w porównywaniu Putina do Hitlera. Moim zdaniem taka teza może i jest nośna propagandowo ale niczego nam nie wyjaśnia. Faktem jest, że obaj zastosowali tę samą metodę działania tyle tylko, że używa się jej od zarania czasów a pisali o niej zarówno Sun Tsy jak i Mikołaj Machiavelli. Z grubsza polega ona na psychologicznym oddziaływaniu na przeciwnika, ciągłych pogróżkach i szantażu i łączy się ją z bluffem. Hitlerowi świetnie się udawało osiągać swoje cele bez działań militarnych aż do 1 września 1939. Przedtem aby zająć Austrię i Czechosłowację wystarczyły pogróżki. Wydaję się, ze Niemcy w 1938 nie byłyby w stanie pokonać Czechosłowacji w 1938 roku chociażby ze względu na umocnienia w Sudetach, gdyby Czesi zdecydowali się na walkę zamiast liczyć na wiarołomnych sojuszników.
Z kolei Rosja Putina to przeżarty pijaństwem i korupcją kolos na glinianych nogach dysponujący duża ale kompletnie niesprawną armią, która zaliczyła kompletny blamaż w starciu z maleńką Gruzją. Naprawdę sprawne i zdyscyplinowane oddziały speznazu liczą około 30 tysięcy żołnierzy. Można nimi skutecznie operować na krótką metę i w niewielkiej skali. Dlatego też Putin nie zdecyduje się na frontalny atak swojej armii gdyż cała ta zdemoralizowana banda rychło po wkroczeniu na Ukrainę całkowicie zatraciła by zdolność bojową pod wpływem tamtejszego bimbru wytwarzanego w co drugiej chałupie.
Rosjanie zastosują inna metodę: z jednej strony szantaż i ciągłe grożenie wojną do której nie są przygotowani tak jak Niemcy w 1938 a z drugiej działalność ich agentury. Ta z kolei składa się z dwóch pozornie różnych elementów: banderowców i separatystów. Ci pierwsi mają przerażać rosyjskojęzyczną ludność Ukrainy swoimi wariackimi pomysłami a ci drudzy organizować opór przeciwko władzom w Kijowie.
Podobnie jak Czesi w 1938 roku Ukraińcy nie mają najmniejszego zamiaru walczyć, łatwość z jaką odebrano im Krym nie przestaje zdumiewać. Rosjanie zabrali półwysep ot tak po prostu jak walizkę pijanemu pasażerowi na dworcu Kurskim w Moskwie. Podobnie może się stać z obwodem Donieckim gdzie Putin poczyna sobie w identyczny sposób jak na Krymie. Buńczuczne zapewnienia ministra Awakowa o opanowaniu sytuacji w stolicy obwodu- Słowiańsku należy między bajki włożyć. W rzeczywistości wspierani przez rosyjski specnaz miejscowi fani Putina nadal kontrolują to jak i pozostałe miasta. Zapowiadana przez rząd w Kijowie operacja antyterrorystyczna to tylko bezładna bieganina i przypadkowa strzelanina.
Bierne zachowanie władz ukraińskich nie może nie budzić zdziwienia, ponieważ walka o Donieck to tak naprawdę walka o być albo nie być Ukrainy. Utrata Krymu była bolesna ale dopiero utrata obszaru na którym skoncentrowana jest większość produkcji przemysłowej Ukrainy oznacza koniec tego państwa tak jak odebranie przez Niemców Sudetów oznaczało koniec Czechosłowacji. Gdyby Kijów zdecydował się na otwarty, zbrojny konflikt z separatystami to Rosja musiała by się wycofać a Putin nie zaryzykowałby frontalnego ataku swojej niesprawnej armii. Niestety powtarza się scenariusz czechosłowacki, którego zakończenie może być dla nas takie samo jak we wrześniu 1939.
Komentarze